niedziela, 7 października 2012

Oswajamy Chorzów Batory, czyli wizyta w Miejskim Domu Kultury

Dzisiejszy dzień upłynął mi pod znakiem warsztatów w MDK w Chorzowie, gdzie odbył się Jarmark Aktywności Twórczej (więcej informacji na temat jarmarku i jego kolejnych edycji TUTAJ). Cała impreza była bardzo dobrze zorganizowana, wiele warsztatów w przystępnych cenach (10-40zł), uśmiechnięci wystawcy służący radą i odpowiedzią na każde pytanie na temat swojego stoiska, no i co dla mnie zawsze ważne :D ładne toalety. 

Ja znalazłam się na Jarmarku z powodu warsztatów koronki frywolitkowej pani Ewy Lauruk.  Pani Ewa, nie dość, że tworzy piękne rzeczy, to jest przemiłą osobą i doskonale tłumaczy. Szybko zrozumiałam, jak posługiwać się przyrządem do robienia frywolitek, nazywanego czółenkiem, i jak zaplątać nitkę, żeby było dobrze. Podstawową zasadą tworzenia koronki frywolitkowej jest: cała robótka ma się ruszać :D a dokładniej przesuwać po nitce, na której ją tworzymy :) Po szczegóły techniczne zapraszam na YT, albo na strony tych, którzy umieją to już lepiej, niż ja obecnie :)

Frywolitki chciałam się nauczyć odkąd pierwszy raz zobaczyłam ten rodzaj koronki na Dniu Bartnika w Poroninie pod Zakopanem, jakieś dziesięć lat temu. Chciałam się nawet udać na warsztaty w Krakowie, ale niestety były dla mnie za drogie. Informację o tych w chorzowskim MDK-u znalazłam przypadkiem - okazało się, że pociąg nie zatrzyma się na mojej stacji i musiałam wysiąść wcześniej, dzięki czemu dostrzegłam plakat na słupie ogłoszeniowym. Można powiedzieć, że to przeznaczenie ;) Tak czy siak, w ten sposób mogę więc powiedzieć, że dziś moje marzenie zostało spełnione :) Jutro ruszam do sklepu po czółenko, aby wkrótce móc się pochwalić bardziej zaawansowanymi pracami. Tymczasem chwalę się pierwszymi dzisiejszymi próbami. Nie są doskonałe, ale od czegoś trzeba zacząć ;) Wprawiona ręka wykona je dużo lepiej! No i za jakość zdjęcia przepraszam!



Przy okazji serdecznie pozdrawiam Dorotę, która wraz ze mną plątała dziś te wszystkie niteczki w słupeczki :)

11 komentarzy:

  1. Ja chyba na razie nie miałabym czasu na takie coś :) ale w przyszłości, to kto wie :D jak już skończą mi się pomysły na siebie ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha:) No wiesz co ;) Mnie się jeszcze nie skończyły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widze, że Twoje pierwsze prace znacznie większe niż moje :) ale przysiadłam do tego i pierwsza mini serweteczka gotowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, jak miło, że mnie odwiedziłaś :) Udało Ci się kupić czółenko gdzieś? Podpowiedz, bo chciałabym takie, jak miała pani Ewa, a wszędzie albo te z szydełkiem albo z wydłużoną końcówką. Gratuluję serwetki! Też już bym chciała jakąś popełnić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero będę poszukiwać czółenek bo chwilowo to robię na takim co odziedziczyłam chyba po prababci i boje się że w palcach mi się rozleci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś się rzeczy robiło porządniej chyba niż dziś, może się jeszcze zdziwisz jak długo będzie Ci służyło.

      Ja dziś odgrzebałam moje, które kiedyś kupiłam, ale mam takie z tym szydełkiem, więc nie wiem czy coś z tego wyjdzie :) Przywiozłam sobie też swoje druty i szydełko, więc jakby co to pocieszę się na razie tym.

      Jakbyś gdzieś znalazła, to daj znać, do Chorzowa daleko nie mam ;)

      Usuń
  6. Gratuluję rozpoczętej przygody frywolitkowej, piękny motylek. Ja robię frywolitkę na igle, więc może kiedyś wymienimy się doświadczeniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, że Ty tu wypatrzyłaś motylka! To akurat nie było nic konkretnego, ale tak wyszedł, faktycznie. Na igle wygląda jakby ciut prościej.
      Dziękuję!
      PS Namierzam się na Twoją cudną cynamonową wymiankę, tylko czekam na oświecenie inspiracyjne... Może po prostu się zapiszę i wtedy nie będzie odwrotu ;)

      Usuń