poniedziałek, 29 października 2012

Zimo, jeszcze poczekaj, jak co roku daj mi jeszcze trochę jesieni na urodziny

Na dworze dziś tak biało, jak u mnie na blogu. Tylko maki pod oknami nie rosną ;)

Czy to na zmiany pogody, czy z innego powodu, coś ostatnio weny nie miałam na pisanie. Tworzenie też troszkę się zatrzymało, aczkolwiek nie całkowicie, tyle że jakoś się nie pochwaliłam... A to problemy z zamówieniem nowych "drewienek" różnej maści (już mam, są piękne!), a to jakaś grypa mnie dopadła (nowy rodzaj - w zasadzie tylko gorączka, bez specjalnych innych objawów), a to nowa praca pochłonęła mnie na tyle, że jakoś tworzenie nie cieszyło. No i zdjęcia muszę (chcę!:) się nauczyć robić, bo inaczej cóż z prezentowania różnych cudeniek, jeśli zdjęcia nie oddają ich uroku. No niewiele, naprawdę!

Dziś, w ramach rozruszania zmarzniętych kostek, zapisałam się na kilka naprawdę ślicznych candy. Można wylosować prawdziwe śliczności, dlatego Was też zapraszam do zabawy :) Nie wszędzie trzeba mieć bloga, dlatego każdy ma szansę. 

Wśród banerków z prawej strony jeden dotyczy wymianki u mojej imienniczki Oli :) - skoro się zapisałam to już absolutnie MUSZĘ coś stworzyć, to jeden ze sposobów na zabranie się w końcu do pracy. A jeszcze taki smakowity korzenny temat... Do dzieła więc! :)

niedziela, 7 października 2012

Oswajamy Chorzów Batory, czyli wizyta w Miejskim Domu Kultury

Dzisiejszy dzień upłynął mi pod znakiem warsztatów w MDK w Chorzowie, gdzie odbył się Jarmark Aktywności Twórczej (więcej informacji na temat jarmarku i jego kolejnych edycji TUTAJ). Cała impreza była bardzo dobrze zorganizowana, wiele warsztatów w przystępnych cenach (10-40zł), uśmiechnięci wystawcy służący radą i odpowiedzią na każde pytanie na temat swojego stoiska, no i co dla mnie zawsze ważne :D ładne toalety. 

Ja znalazłam się na Jarmarku z powodu warsztatów koronki frywolitkowej pani Ewy Lauruk.  Pani Ewa, nie dość, że tworzy piękne rzeczy, to jest przemiłą osobą i doskonale tłumaczy. Szybko zrozumiałam, jak posługiwać się przyrządem do robienia frywolitek, nazywanego czółenkiem, i jak zaplątać nitkę, żeby było dobrze. Podstawową zasadą tworzenia koronki frywolitkowej jest: cała robótka ma się ruszać :D a dokładniej przesuwać po nitce, na której ją tworzymy :) Po szczegóły techniczne zapraszam na YT, albo na strony tych, którzy umieją to już lepiej, niż ja obecnie :)

Frywolitki chciałam się nauczyć odkąd pierwszy raz zobaczyłam ten rodzaj koronki na Dniu Bartnika w Poroninie pod Zakopanem, jakieś dziesięć lat temu. Chciałam się nawet udać na warsztaty w Krakowie, ale niestety były dla mnie za drogie. Informację o tych w chorzowskim MDK-u znalazłam przypadkiem - okazało się, że pociąg nie zatrzyma się na mojej stacji i musiałam wysiąść wcześniej, dzięki czemu dostrzegłam plakat na słupie ogłoszeniowym. Można powiedzieć, że to przeznaczenie ;) Tak czy siak, w ten sposób mogę więc powiedzieć, że dziś moje marzenie zostało spełnione :) Jutro ruszam do sklepu po czółenko, aby wkrótce móc się pochwalić bardziej zaawansowanymi pracami. Tymczasem chwalę się pierwszymi dzisiejszymi próbami. Nie są doskonałe, ale od czegoś trzeba zacząć ;) Wprawiona ręka wykona je dużo lepiej! No i za jakość zdjęcia przepraszam!



Przy okazji serdecznie pozdrawiam Dorotę, która wraz ze mną plątała dziś te wszystkie niteczki w słupeczki :)