To był dobry tydzień :)
W sobotę i niedzielę warsztaty jogi u Maćka. Niemal równocześnie około weekendowe załatwianie końcowych spraw dotyczących pracy magisterskiej. W poniedziałek praca została złożona, co, po kilku miesiącach pisania, pozwoliło mi w końcu odetchnąć z ulgą... A jak już odetchnęłam to w mojej głowie błyskawicznie zrodziła się chęć podążenia w jednym kierunku - na ukochane Mazury :) Co, niewiele myśląc, zrealizowałam czym prędzej, więc kilka ostatnich dni spędziłam gapiąc się z białej powierzchni pokładu na najpiękniejsze w Polsce mazurskie chmury i chmurki. To spowodowało, że nie zdążyłam się pochwalić jednym ze swoich dzieł, które w przerwie warsztatów powędrowało do Olgi - mojej nauczycielki jogi :)
Stworzyłam dla niej dwie podkładki pod kubki, w charakterze prezentu na nowe mieszkanko :) Wykonałam je techniką pirografii, co oznacza, że w drewnie wypalony
jest wzorek za pomocą specjalnego urządzenia. Zajęcie jest wyśmienite na
długie, zimne wieczory, gdyż tworzeniu różnych cudowności towarzyszy zapach palonego drewna. O tak, lubię sobie tak poprzypalać :P Tą samą
techniką zrobiłam również zakładkę, którą przedstawiłam w pierwszym wpisie.
Ta dam! A oto i one:
Po zrobieniu zdjęć widzę, że będę się musiała trochę podciągnąć w fotografowaniu moich dzieł, gdyż obecne fotki w ogóle nie przedstawiają ich prawdziwego uroku (tak! Skromność przede wszystkim!:) . Co przedstawiają podkładki, każdy widzi - samą obdarowaną i napis, a także mój podpis na odwrocie każdej podkładki. Dla zwiększenia trwałości całość jest kilkukrotnie pomalowana bezbarwnym lakierem.
Nie mogę się już doczekać, kiedy przedstawię Wam moje kolejne dzieła, a tymczasem... kolorowych snów!
Widziałam na żywo, potwierdzam, piękne! :)
OdpowiedzUsuńPodkładki są świetne. A jeśli w rzeczywistości wyglądają jeszcze lepiej ... To aż sama zapragnęłam mieć taką :)
OdpowiedzUsuń